Ci politycy i polityczki pomogą nam przywrócić prawo w Świętokrzyskim Parku Narodowym
Roman Giertych, Włodzimierz Czarzasty i inni politycy opozycyjni za przywróceniem prawa na Łyścu w Świętokrzyskim Parku Narodowym
22 stycznia 2022 roku Świętokrzyski Park Narodowy (ŚPN) został pomniejszony o trzy działki o powierzchni 1,35 ha na wierzchowinie Łyśca [1]oraz… powiększony o leśną enklawę pod wsią Grzegorzowice o powierzchni 62,5 ha, oddalaną od granic ŚPN o około 8 km[2]. Do zmiany granic Parku doszło pod wpływem starań zakonu oblatów. Niezależne instytucje naukowe, organizacje pozarządowe, naukowcy, obywatelki i obywatele oraz niektórzy politycy opozycji przez 4 lata starali się uniemożliwić politykom PiS i Suwerennej Polski przyjęcie niezgodnego z polskim prawem i faktami rozporządzenia[3]. W swoim raporcie NIK uznała, że doszło do naruszenia prawa[4], a premier Mateusz Morawiecki został wezwany do usunięcia bezprawia na Łyścu. Sprawę wielokrotnie opisywałem w oko.press[5] i innych mediach.
Bezprawna zmiana granic ŚPN
Do zmiany granic ŚPN doszło na skutek zmanipulowania przez kolejnych ministrów klimatu i środowiska ustawy o ochronie przyrody. Zmiana granic polegała na wyłączeniu trzech działek na Łyścu o powierzchni około 1,35 ha i jednoczesnym włączeniu leśnej enklawy o powierzchni ponad 62 ha pod Grzegorzowicami, 8 km od zwartych granic ŚPN.
W myśl ustawy o ochronie przyrody z obszaru parku narodowego można usunąć jego część wyłącznie gdy stwierdzi się bezpowrotną utratę jej wartości przyrodniczych i kulturowych. Mimo uporu ministrów PiS i Suwerennej Polski, nie udało im się wykazać utraty tych wartości. Aby obejść polskie prawo, Michał Woś włączył w granice ŚPN ponad 60 ha lasów gospodarczych oddalonych od granic Parku. Uznał, że skoro włącza 60 ha i zabiera 1 ha, to nie łamie zapisów ustawy do reprezentowania i ochrony której go powołano. Polskie prawo nie przewiduje pomniejszania przez powiększanie parków narodowych. Woś to jednak zrobił. To w końcu prawnik.
Zmiana granic ŚPN jest konieczna ale inaczej
Zgodnie z raportem NIK premier polskiego rządu musi anulować naruszające prawo rozporządzenie i przyjąć nowe rozporządzenie potwierdzające, że te 1,35 ha na Łyścu są integralną częścią ŚPN. Może i powinien to zrobić premier Mateusz Morawiecki. Ale może to też zrobić każdy inny, kolejny premier kolejnego polskiego rządu. I trzeba będzie tego od niego wymagać.
Poza 1,35 ha na Łyścu są także inne cenne przyrodniczo obszary, które powinny zostać włączone w granice ŚPN. Należy korzystać z rozmachu, jakim popisał się Michał Woś, włączając w granice ŚPN 62,5 ha pod Grzegorzowicami, o których nikt nigdy nie myślał, że mogą i powinny stać się częścią parku narodowego.
Natomiast są przynajmniej trzy inne obszary, które od bardzo dawna czekają na ochronę w ramach najwyższej formy ochrony przyrody, jaką jest park narodowy.
Mowa tu o fragmencie Pasma Jeleniowskiego ze Szczytniakiem i jego gołoborzem, o fragmencie Bukowej Góry ze sztolnią, w której zimują zagrożone gatunki nietoperzy i swoje terytorium ma puchacz, a która jest zagrożona obecnością funkcjonującego obok kamieniołomu, oraz o fragmencie unikalnego zbiorowiska leśnego, „mszystego boru jodłowo – świerkowego”, który przypomina borealne świerczyny, ale tu buduje go jodła. I to jest unikalne. Ten kawałek mszystego boru jodłowego to prawdziwa puszcza pełna entomologicznych rzadkości. Jej część jest właśnie wycinana przez leśników.
Dlatego Stowarzyszenie Społeczno – Przyrodnicze M.O.S.T. podjęło się zadania opracowania raportu, który zostanie zaprezentowany do kwietnia 2024 roku, który w formie zgodnej z ustawą o ochronie przyrody trafi do ministerstwa klimatu i środowiska oraz polskiego Sejmu.
Raport w sposób naukowy będzie wyrażał następujące postulaty:
- Przywrócenie prawa na Łyścu i usunięcie niezgodnego z prawem rozporządzenia usuwającego z granic ŚPN trzech działek na Łyścu. To miejsce występowania kilkudziesięciu zagrożonych, rzadko występujących i chronionych gatunków porostów, bezkręgowców, ptaków i ssaków. Występują tu także gatunki nigdzie indziej nie stwierdzone na terenie ŚPN!
- Włączenie w granice ŚPN powierzchni porośniętej przez nieopisane jeszcze przez naukowców zbiorowisko roślinne zbliżone do borealnych świerczyn, które roboczo nazywamy „mszystym borem jodłowym”. To niezwykłe, unikalne zbiorowisko jest zasiedlone przez szereg zagrożonych i rzadko występujących gatunków związanych z naturalnymi lasami.
- Włączenie w granice ŚPN fragmentu Bukowej Góry ze sztolniami, w których swoje zimowiska mają zagrożone i rzadkie gatunki nietoperzy w tym nocek Bechsteina, mopek zachodni i nocek duży. To także miejsce, w którym znajdowało się jedno z ostatnich znanych stanowisk puchacza w województwie świętokrzyskim.
- włączenie fragmentu Pasma Jeleniowskiego z Górą Szczytniak, jej gołoborzem i wieloma stanowiskami zagrożonych gatunków..
Łączna powierzchnia obszarów, które zostaną zgłoszone do włączenia w granice ŚPN to 6501,33 ha pełnych reliktów, zagrożonych wymarciem rzadkości, lasów puszczańskich, sztolni.
Tylko w ten sposób ten mały park narodowy poddany presji politycznej dezintegrującej jego wartości może być skutecznie zabezpieczony i chroniony.
Skarb Państwa pozbawiony wartości
Mimo rzekomej utraty wartości na Łyścu bywają Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński oraz plejada innych polityków Zjednoczonej Prawicy z Michałem Wosiem, Mariuszem Goskiem czy Anną Krupką. Od dwóch lat na Łyścu spotykają się z Marianem Puchałą, superiorem zakonu, najważniejsi polscy politycy obozu rządzącego oraz ci mniej ważni, ale aspirujący. Tuż przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku na Łyścu Puchałę odwiedził prezydent RP Andrzej Duda oraz ówczesny minister klimatu i środowiska Michał Woś. Później na Łyścu ściskali sobie dłonie, świętując bezprawne usunięcie z granic ŚPN działek na Łyścu, Michał Woś z lokalnym rozgrywającym Mariuszem Goskiem. Kilka dni temu Puchała gościł samego Jarosława Kaczyńskiego z ministrą Anną Krupką i plejadą świętokrzyskich notabli PiS. Czy to nie jest zadziwiające?
Może i jest, ale przede wszystkim rachunek jest prosty. Te 1,35 ha na Łyścu mają dla oblatów szczególną wartość i jakoś to jeszcze można zrozumieć. Ciekawsze jest pytanie o to, jaką wartość dla rządu ma angażowanie się w łamiącą prawo procedurę?
Kto przywróci prawo w ŚPN i kto powiększy
ŚPN?
Stowarzyszenie Społeczno-Przyrodnicze M.O.S.T. w ciągu ponad 4 lat próby ocalenia ŚPN przed dezintegracją skierowało się po pomoc niemal wszędzie, gdzie to było możliwe. Począwszy od największych i najważniejszych organizacji pozarządowych, przez ośrodki akademickie i naukowe, instytucje państwowe i samorządowe, media lokalne i ogólnopolskie, państwowe i prywatne, marszałek Sejmu Elżbietę Witek, prezydenta Dudę aż po Komisję Europejską. Setki pism, maili, telefonów, rozmów i konsultacji. Również z politykami. Nie tylko opozycyjnymi. Przez te 4 lata podjęto próbę zbudowania politycznej koalicji w celu niedopuszczenia do przyjęcia fatalnego projektu rozporządzenia.
Stowarzyszenie zwróciło się do wszystkich największych partii i koalicji: PO, Ruch Hołowni, PSL, PiS, Lewica, Zieloni, Nowoczesna. Nie podjęto próby kontaktowania się jedynie z Suwerenną Polską i Konfederacją.
Parlamentarzystami, którzy zareagowali i interweniowali w tej sprawie w polskim parlamencie i poza nim na różne sposoby byli przede wszystkim: Adam Cyrański, Anita Sowińska, Małgorzata Tracz, Artur Gierada, Marzena Okła-Drewnowicz, Andrzej Szejna, Joanna Senyszyn, Szymon Hołownia, Hanna Gill-Piątek, Urszula Zielińska, Bartłomiej Sienkiewicz.
Korzystając z wyjątkowej okazji jaką jest fakt, że z okręgu kieleckiego w wyborach parlamentarnych startują Jarosław Kaczyński i Roman Giertych, Stowarzyszenie postanowiło dowiedzieć się, którzy politycy wyrażą zainteresowanie całą tą sprawą gdy już znajdą się w Parlamencie. W przeddzień wyborów parlamentarnych 2023 Stowarzyszenie MOST rozesłało do wszystkich najważniejszych komitetów wyborczych (tym razem włącznie z Konfederacją i Suwerenną Polską) oraz do niemal 80 polityków imiennie (w tym do liderów największych partii i koalicji) ankietę. W ankiecie zadano 4 pytania:
- Czy uważa Pani/Pan, że projekt rozporządzenia zmieniającego granice ŚPN poprzez usunięcie 1,35 ha na Łyścu i przyłączenie 62,5 ha enklawy pod Grzegorzowicami jest zgodny z polskim prawem, wiedzą naukową i z respektowaniem opinii publicznej i procedury konsultacji społecznych?
- Czy uważa Pani/Pan, że urzędnicy, usuwając wspomniane działki z granic ŚPN, naruszyli prawo?
- Kto Pani/Pana zdaniem jest głównym odpowiedzialnym za przeprowadzoną procedurę?
- Czy jeśli Pani/Pana formacja polityczna znajdzie się w polskim Parlamencie, będzie Pani/Pan zabiegała o:
- Przywrócenie prawa w Świętokrzyskim Parku Narodowym poprzez unieważnienie rozporządzenia usuwającego z granic Parku działek o powierzchni 1,35 ha na Łyścu?
- Pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej polityków i urzędników, którzy naruszyli w tej sprawie polskie prawo?
Uczestników ankiety poinformowano o historii sprawy, celu ankiety oraz o tym, że dane zostaną upublicznione.
Na niemal 80 rozesłanych ankiet odpowiedziało… 8 polityków czyli nieco ponad 10% ankietowanych.
Politycy, którzy tę sprawę uznali za wystarczająco istotną, aby zabrać publicznie głos to: Roman Giertych, Włodzimierz Czarzasty, Anita Sowińska, Małgorzata Tracz, Andrzej Szejna, Izabela Złonkiewicz, Rafał Kasprzyk, Ireneusz Gwóźdź, Karina Ciosk-Komorowska, Grażyna Dekiel.
Ankieta trafiła też omyłkowo do kancelarii prawnej Sławomira Mentzena. Stamtąd Stowarzyszenie otrzymało mail z prośbą o odesłanie ankiety do biura poselskiego, co zrobiono. Odpowiedź nie przyszła.
Jak na pytania odpowiadali ankietowani? Na pierwsze pytanie 100% odpowiedzi brzmiało „nie”. Czyli wszyscy politycy uważają, że cała opisana wyżej procedura była nielegalna. Na wszystkie pozostałe pytania 100% odpowiedzi brzmiało „tak”. Oznacza to, że politycy oceniają procedurę jako niezgodną z prawem oraz, że jeśli znajdą się w nowym parlamencie, będą czynić starania o przywrócenie prawa w ŚPN oraz będą chcieli pociągnąć do odpowiedzialności prawnej polityków odpowiedzialnych za naruszenie prawa na Łyścu w ŚPN. Tylko 3 pytanie było otwarte i dotyczyło wskazania polityków uznanych za odpowiedzialnych naruszenia prawa. Kogo wskazali nasi ankietowani? Trzy razy padła odpowiedź wskazująca jako odpowiedzialnych wszystkich ministrów klimatu i środowiska od 2019 roku, którzy prowadzili tę sprawę (Henryk Kowalczyk, Michał Kurtyka, Michał Woś, Anna Moskwa), jedna odpowiedź wskazująca wiceministrę klimatu i środowiska, Sekretarza Stanu w MKiŚ Małgorzatę Glińską, dwie odpowiedzi wskazujące starostę kieleckiego Mirosława Gębskiego, raz premiera Mateusza Morawieckiego, raz dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego, oraz dwa razy „polityków i urzędników PiS”.
Trudno dziś przewidywać, jak potoczą się losy tej sprawy. Oraz to czy i kto zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
Ankieta ta jednak pozwala mieć nadzieję, że reprezentanci głównych partii opozycyjnych rzeczywiście będą konsekwentni i jeśli tylko sytuacja prawna w Polsce na to pozwoli, podejmą współpracę z pozarządowcami z Kielc w celu przywrócenia prawa w ŚPN i pociągnięcia do odpowiedzialności polityków, którzy użyli prawa i Skarbu Państwa do budowania swojej pozycji dzięki wsparciu zakonników z Łyśca. Politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, politycy Suwerennej Polski ani Konfederacji i PSL nie odpowiedzieli na ankietę.
[1] https://oko.press/swietokrzyski-park-narodowy-pomniejszony
[2] https://oko.press/minister-lasem-chce-placic-za-oddanie-zakonowi-cennej-czesci-swietokrzyskiego-parku-narodowego
[3] https://oko.press/protest-przeciwko-przekazaniu-czesci-swietokrzyskiego-parku-narodowego-kosciolowi-katolickiemu
[4] https://oko.press/nik-wzywa-premiera-zeby-oddal-ziemie-odebrana-na-wniosek-zakonu-swietokrzyskiemu-parkowi-narodowemu
[5] https://oko.press/szukaj?q=%C5%81ukasz+Misiuna&type=artykuly